Royal Marines zmierzyli się z ekstremalnymi warunkami, gdy wjechali na nartach w głąb mroźnej szwedzkiej dziczy, aby ćwiczyć ratowanie ofiar zasypanych przez lawiny.
45 Commando z Arbroath – eksperci od walki w górach i w ekstremalnych niskich temperaturach z 3 Brygady Komandosów – spędzili dwa tygodnie na ostrzeniu technik potrzebnych do zlokalizowania i wydobycia ofiar zasypanych lawinami przez do 2,5 metra śniegu wraz z żołnierzami z gospodarzy: Szwecji, USA, Danii , Łotwa, Francja i Belgia.
Wprowadzono w życie wiele umiejętności przetrwania, które komandosi ćwiczą każdego roku podczas wyczerpujących miesięcy w północnej Norwegii, w tym budowanie schronień, nawigowanie po zamarzniętych jeziorach i narciarstwo alpejskie.
Szwedzcy gospodarze – specjaliści z Norrbotten Regiment – przyznali, że obfite opady śniegu i przerażająca widoczność w Parku Narodowym Abisko były najgorszymi warunkami na trasie od prawie dekady.
„To było prawdziwe wyzwanie, aby wszyscy się poruszali na tyle, aby uniknąć obrażeń w niskich temperaturach i pokazało dobre ćwiczenia komandosów, że nigdy nie byli narażeni na ryzyko, że sami zostaną ofiarami podczas ciężkiej pracy, aby pomóc słabszym członkom grupy” – powiedział Marine Harry Mafham, który był częścią grupy Yankee Company w Szwecji.
„Nawet budowa schronów była trudna, ponieważ śnieg z późnego sezonu zamarzł w niektórych miejscach niemal na kamień”.
Szkolenie stawało się coraz bardziej złożone w miarę postępu dwutygodniowego ćwiczenia, gdy sojusznicza grupa przez kilka dni jeździła na nartach w góry i budowała schronienia, aby chronić je przed pogarszającą się pogodą.
Po wejściu na Latnjačorru – górę z widokiem na północ na pobliską Norwegię i na południe w kierunku najwyższego szczytu Szwecji Kebnekaise – warunki zmusiły grupę do związania się, aby zmniejszyć ryzyko utraty jednego z patroli przy złej widoczności.
Po pokonaniu zamarzniętego jeziora patrol zaczął kopać jaskinię śnieżną, co przy pogarszającej się pogodzie trwało osiem długich godzin. Był to względny komfort w porównaniu z bardziej prymitywnymi „grobami śnieżnymi”, które komandosi budowali w kolejne noce.
„Chociaż zajęło to trochę czasu, spanie w schronie było wygodne i pozbawione żywiołów” – powiedział Marine Joel Hayes.
„Przenosząc się z tego miejsca następnego dnia, kontynuowaliśmy scenariusze lawinowe i kopanie w śnieżnych grobach.
„Pogoda się pogorszyła, oferując widoczność tylko 15 metrów, a po spędzeniu tej nocy w śnieżnym grobie zdecydowanie woleliśmy jaskinię”.
Podczas schodzenia patrol zatrzymał się w chacie, aby się ogrzać i został sprawdzony przez medyków, zanim w końcu zszedł z góry na gulasz z renifera i odpoczął w saunie.
Przed wyprawą w góry grupa przeszła wykłady na temat zagrożeń lawinowych i technik lawinowych oraz wydała sygnały nawigacyjne, sondy i łopaty.
„Uznaliśmy to szkolenie za bardzo korzystne; nasza wiedza na temat beaconów i ich używania poprawiła się, gdy mogliśmy obserwować szwedzkich przywódców górskich, z których wielu regularnie pomaga w akcjach ratownictwa lawinowego” – dodał Mne Mafham.
„Po przyswojeniu ich wiedzy i procesów istnieje możliwość włączenia jej do naszego corocznego szkolenia w Norwegii”.
źródło royal navy